• Foto-05.jpg
  • Foto-01.jpg
  • Foto-06.jpg
  • Foto-02.jpg
  • Foto-07.jpg
  • Foto-03.jpg
  • Foto-04.jpg
logo2


Św. Jan Chryzostom

O łagodności[1]

 

Chrześcijanin winien być łagodny

Ci, którzy uważnie słuchają Bożej nauki, powinni ćwiczyć się w dobrych obyczajach i praktykowaniu cnót. To oczywiste, jak sądzę, dla wszystkich. Słudzy Chrystusa tym bowiem przewyższają ludzi nie znających prawdy, że starają się wieść życie pełne łagodności i prawdziwie pobożne. Sługa Chrystusa winien tak się nazywać bardziej ze względu na łagodność obyczajów niż dlatego, że otrzymał to miano od rodzi­ców. Nie dobrowolne bezżeństwo bowiem, wzgarda bogactw, post czy udzielana ochoczo jałmużna tak podobają się Bogu i budzą w Nim miłość do ludzi, jak łagodne i mądre obyczaje. Przecież u wszystkich kochających Chrystusa ochocze niesienie pomocy potrzebującym nie z czego innego wypływa, jak z łagodnej życzliwości. Jak bowiem rzeka wypływa ze źródeł, tak z łagodno­ści obyczajów wypływa troska o biednych. Dlatego człowiek łagodny i sprawiedliwy łatwo daje się nakłonić do miłosierdzia. Nie może znieść, że ubodzy są uciskani, a ich biedę uważa za własne nieszczęście. Poza tym zazdrość najgorsza jest ze wszystkich namiętności. Człowiek łaskawy i łagodny chroni natomiast swą duszę przed tym szaleństwem: jeśli zobaczy swych braci obdarzonych honorami, cieszy się razem z nimi i gratuluje im. Sławę innych uważa za własną. Sądząc też, że dla przyjaciół wszystko jest wspólne, dzieli z bliźnimi zarówno radość, jak i smutek.

 To są właśnie dary łagodności i takie jest życie człowieka łagodnego: jest on ojcem sierot, opiekunem wdów, stróżem ubo­gich, wspomożycielem pokrzywdzonych. Ochoczo zawsze czyni to, co jest sprawiedliwe. Dzięki łagodności, ojciec budzi szacunek w dziecku a dziecko w ojcu, i sługa godzien jest szacunku pana. Nic tak bowiem nie zjednuje panu domowników, jak jego łagodne zachowanie i życzliwość okazywana wszystkim - za to właśnie go podziwiają i poważają, widząc w nim bardziej ojca niż pana.

Jakie dobra rodzi łagodność?

Dlatego w miarę możności zbadajmy uważnie, jakie dobra dla człowieka łagodnego wypływają z łagodności. Budzi on miłość u najbliższych i w tych, co znają go jedynie ze słyszenia. I nie ma nikogo, kto słysząc, iż chwali się człowieka łagodnego, nie pragnąłby go zobaczyć i uściskać, a mogąc chlubić się jego przyjaźnią, nie upatrywałby w tym własnej korzyści.

Jeżeli zdarza się, że jacyś ludzie spierają się o majątek, to bywa, że śpieszą do człowieka łaskawego i łagodnego, żywiąc nadzieję, że dzięki jego łagodności cały ich spór i kłótnia szybko zostaną zażegnane. A jeśli występują przeciwko sobie zawzięci nieprzyjaciele, choć z natury skłonni są do gniewu i złości, to dzięki łagodności sędziego sami stają się łagodni. Ci, którzy chcą pojednać ze sobą ludzi walczących, a nie mają w sobie łagodności, w żaden sposób nie są zdolni tego dokonać. W jakiejkolwiek sprawie, jak sądzę, wiarygodnym doradcą jest ten, kto jako pierwszy własnym przykładem potwierdza to, co głosi. Tylko bowiem nauczyciel łagodności, dając za przykład samego siebie, może rozzłoszczonych doprowadzić do spokoju. Nie będzie też do tego potrzebował wielu słów i napomnień, bo zanim się odezwie wniesie pokój pośród zwaśnionych.

Podobnie jak słońce, zanim się ukaże, usuwa ciemności, tak też człowiek łagodny i łaskawy, kiedy się tylko pojawi, szybko uciszy wzburzenie i walkę przemieni w pokój.

Godnym rozważenia jest również to, że jedynie wprowadzają­cych pokój Chrystus nazywa synami Boga (Mt 5,9). Dlaczego własne imię nadał jedynie łagodnym? Ponieważ tylko ten ze wszystkich sił naśladuje Syna Bożego, kto innym przynosi przy­jaźń i pokój. Jak bowiem Chrystus, Bóg i Pan wszystkiego, który objawiając się według Bożego planu w ludzkim ciele, godzi świętych aniołów z ludźmi i wiąże ich przyjaźnią, tak człowiek łagodny przekonuje zwaśnionych przyjaciół i domowników do tego, by szanując Boże prawa i zachowując przykazanie miłości porzucili wrogość i kochali się wzajemnie. Czym nerwy są w naszych ciałach, tym człowiek łagodny w domu, Kościele i państwie.

Św. Paweł mówi o braciach, że są członkami jednego ciała (Ef 4,~5). Kto zaś sprawia, że rozdzieleni i walczący łączą się w przyjaźni, ten potwierdza słowa św. Pawła, wzywającego wszys­tkich, by pamiętali o innych i nie szkodzili sobie wzajemnie. Prawdą jest zatem, że ten, kto wnosi pokój między braci, a prze­ciwne strony łączy i zespala, tak samo ważny jest dla Kościoła domu i państwa, jak nerwy dla ludzkiego ciała. Taką siłę otrzymuje każdy, kto pierwszy otwarcie objawia swą łagodność. Jeśliby zaś sam był skory do gniewu i próbował jednać powaśnionych, wzbudziłby jedynie powszechny śmiech.

Brzydota gniewu i złości

Cóż jest bardziej przykrego od ludzi unoszących się gniewem? Któż widząc ich nie odwraca oczu? Człowiek gniewliwy, niemiły jest zarówno obcym, jak i bliskim. Jeśli zdarzy się, że brakuje mu pieniędzy, z trudem znajdzie się ktoś; kto zechce wesprzeć go w biedzie. Jest wspólnym nieprzyjacielem dla obywateli, jak i dla cudzoziemców: krzyczy, hałasuje, każdego okłada pięściami; mó­wi, co można powiedzieć i czego nie należy mówić; spojrzenie ma niespokojne, twarz nabrzmiałą, język niepohamowany i ręce, które wszystko zagarniają. Widać, że ulega demonom. Któż widząc człowieka tak szalonego, nie zastanowiłby się, czy nieszczęsny jest we władzy demona, czy z własnej woli popadł w takie szaleństwo?

Gniew jest dobrowolnym opętaniem, szaleństwem z własnej woli, brakiem rozumu. Kto się gniewa, jest igraszką diabła, siedliskiem demonów i godnym sługą ich niegodziwości. Powiedz, czego po ludziach najbardziej oczekują demony? Czyż nie tego właśnie, by urągali rodzicom, by dłonie swe splamione podnosili na bliskich, by bluźnili Bogu? To zaś wszystko czynią ludzie rozgniewani.

Popadający w gniew nie są w stanie panować nad sobą i łatwo rodzi się w nich bezbożność. Podobni są do statku, który pośrodku burzy, pozbawiony sternika, tonie pod naporem fal, które uderzają z każdej strony. Gniew bowiem, jak piorun i nawałnica, wdziera się do duszy swego niewolnika, czyniąc zeń człowieka głupiego i szalonego.

Cóż więc należy czynić? Znamienne dla człowieka rozsądnego jest to, że strzeże się przed tym szaleństwem i mu nie ulega, ale powściąga i uśmierza umysł napomnieniami Pisma. Jeśli dzikie zwierzęta posłuszne są zaklęciom szalbierzy, to cóż w tym dziw­nego, że słowa Chrystusa od razu przywracają rozgniewanej duszy spokój i równowagę. Czytamy u św. Pawła: "Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie na­wzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga" (Ef 4,31-32; 5,1).

Ludzie łagodni są naśladowcami Boga

Widzicie, kim jest człowiek łagodny? Czyim jest naśladowcą? Nie aniołów, nie archaniołów, chociaż oni właśnie są najłagod­niejsi i pełni wszelakich cnót, lecz Pana wszystkiego stworzenia. Właśnie nie aniołów, ale ludzi łagodnych nazwał św. Paweł naśladowcami Boga, byśmy dla tak wielkiego zaszczytu stali się jeszcze bardziej łagodnymi i by ludzie zuchwali bądź opanowani przez inną namiętność, cierpliwie znosili obelgi i panując nad złością, kroczyli śladami Pana.

Jakie są obyczaje Boga? W górze wszystko widzi On i słyszy, na ziemi zaś ludzie dokonują wiele nieprawości w swych słowach i czynach. Są przecież niektórzy, co popadli w tak wielką bezboż­ność, że rozgniewani zaczynają bluźnić Bogu, a spoglądając w niebo, nie powstrzymują się od złorzeczeń. Bóg jednak działa, i chociaż ma wielką moc wymierzenia kary bezbożnym, nie karze ich. Jeśli Bóg chciałby ukarać wszystkich grzeszników, tylko bardzo nieliczni by ocaleli i nie wystarczyłoby żywych do grzeba­nia umarłych. Dlatego też mówi Dawid: „Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi? Ponieważ u Ciebie jest przebaczenie” (Ps 129,3). Przez to właśnie okazuje Bóg swoje miłosierdzie, że nawet sprawiedliwej kary nie wymierza.

Dlatego też, kto chce naśladować Boga, niech z całych sił staje się człowiekiem łagodnym i łaskawym, i mężnie znosi wszystko, cokolwiek trudnego doznaje od innych. Chrystus mówi bowiem: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół. Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą. Błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawie­dliwych i niesprawiedliwych” (Por. Łk 6,27, 28; Mt 5,44, 45).

Naśladować łagodność Chrystusa

Liczne wprawdzie są cnoty, które przystoją chrześcijanom, największą zaś ze wszystkich jest łagodność. Jedynie bowiem tych, którzy się nią odznaczają, Chrystus nazywa naśladowcami Boga.

Jeżeli zatem ktoś nas znieważy, uderzy, bądź dotknie czymkol­wiek, powinniśmy wszystko znosić z łagodnością i męstwem, pomni na to, że łagodność czyni nas naśladowcami Boga.

Wszak sam nasz Pan i Zbawiciel znieważony, ubiczowany, przybity gwoźdźmi do krzyża, łagodnie zniósł szaleństwo opraw­ców, a chociaż mógł ukarać bezbożników, nie uczynił tego, lecz wszechmoc swą okazał w ten sposób, że wzruszył ziemię, wzbu­dził umarłych i zaćmiewając słońce, uczynił noc z dnia. Objawił łagodność i miłosierdzie, nie karząc żadnego z występnych zabój­ców, którzy swe bezbożne ręce podnieśli na Boga. Stało się tak dlatego, by poznali wszyscy, iż Ten, który bez trudu poruszył ziemię i zaćmił słońce, z łatwością mógłby ich ukarać.

On sam bowiem był tak łagodny, że nie tylko z łagodnością zniósł szaleństwo bezbożników, którzy Go ukrzyżowali i Jemu bluźnili, ale nadto błagał Ojca, by nie karał ich niebieskimi gromami.

Gdy więc jesteś w jakimś przykrym i trudnym położeniu, i wzbiera w tobie gniew i złość, wspomnij na łagodność Chrystusa. Wtedy natychmiast staniesz się łagodnym i łaskawym. I nie tylko sam odniesiesz z tego wielki pożytek, ale pomożesz także nie­przyjaciołom, dając im przykład łagodnego postępowania. Widząc bowiem, jak ty sam łagodnie znosisz największe krzywdy i po­wstrzymujesz się od gniewu, oni także poniechają złości i zaczną naśladować twoją łagodność.

Nie odpowiadać złością na złość

Ktokolwiek zatem chciałby zwyciężyć rozzłoszczonych, niech mężnie znosi krzywdy i przyjmuje ciosy, a zobaczy wielką przemianę u rozwścieczonego napastnika. Jeśli zaś w uniesieniu od­płacasz nieprzyjacielowi złością, nigdy nie będzie końca gniewom i walkom.

Zawsze bowiem ci, którzy szaleją i pragną zwyciężyć, obsypują się obelgami i ciosami, i rozpętują niekończącą się wojnę. Czyhają jeden na drugiego, wzajemnie się wyszydzają, oczerniają i oskarżają o to, czego ani nie widzieli, ani nie słyszeli. Za dnia są niczym wściekłe psy tropiące wroga, w nocy zaś pełni złych zamiarów obmyślają zdrady i zasadzki. Tacy nawet podczas snu nie są wolni od niegodziwych namiętności. Wciąż myślą, że wróg jest blisko, rzucają nań oskarżenia i wymierzają mu ciosy, a obudziwszy się nie myślą o pojednaniu, lecz jeszcze mocniej zaciskają pięści. Inni natomiast, oszalali ze złości, wynajmują oszczerczych donosicieli i nawzajem wyrządzają sobie krzywdy nie do wysłowienia, a im większym złem siebie drażnią, w tym większy szał popadają.

To, co mówią o pijakach, że im więcej piją, tym mają silniejsze pragnienie, dotyczy i poddających się złości, u których nieza­spokojona żądza kłótni rodzi jeszcze większe i bardziej zgubne szaleństwo. Ten wezwał sługę, tamten syna nierządnicy, jeden nierozumnego, drugi oszalałego, ów złodzieja i niesprawiedliwego, inny zaś pełnego złych żądzy. Następnie pijani złością, nacierają na siebie i niczym dzikie zwierzęta, tłuką się, kopią, gryzą, szarpią nawzajem, nie oszczędzając żadnych części ciała: oczu, uszu, włosów, twarzy czy innych członków. Tak walcząc i rozrywając się wzajemnie, jakiegoż to zła sobie nie czynią? Zaprzestają walki: ten stracił oko, tamten uszy, jeden wargi, drugi inną część ciała. Bardziej jednak niż na ciele poszkodowani są na duszy. Roz­gniewani, obłąkani, gwałtowni, nie znają prawa Boga i Zbawiciela, który przykazał, by spoliczkowany i obity lub doznający innego cierpienia znosił to wszystko mężnie i z łagodnością, zwyciężając w ten sposób złość swoich krzywdzicieli. Jedynie bowiem kto tak czyni, zdobywa pochwałę u ludzi oraz nagrodę u Boga i Zbawcy. Toteż należy wytrwać w łagodności i znosić gniewliwych, oczekując nagrody, jaką przygotował Bóg dla łagodnych i łaskawych. To niedorzeczne, że walczący w zapasach znoszą ciosy i rany dla jakiejś próżnej i krótkotrwałej sławy, a my, mogąc otrzymać nagrodę od Chrystusa, nie umiemy stłumić złości i mogąc nie znieść niedoli i ponad chwałę w niebie przekładamy ulotną przyjemność i niesprawiedliwy gniew!

Łagodność jedną z najważniejszych cnót

Chociaż liczne i wielkie są cnoty, które ozdabiają życic sprawiedliwych, to przede wszystkim zyskują oni sławę, kiedy wiodą życie spokojne i okazują łagodność tym, którzy ich krzyw­dzą. Dzięki tej właśnie cnocie Mojżesz znosił spokojnie obłąkanie swych rodaków, a wypraszając łaskę dla wrogów, pozyskał cześć i chwałę niebios, stając się przyjacielem Boga. Także obdarzony tą cnotą Dawid, oszczędzając nieprzyjaciół i wrogów, wyjednał sobie u Boga łaskę i przyjaźń.

Cnota ta zdobi wszystkich ludzi, ale najbardziej panujących, bo chociaż wszystko jako władcom jest im dozwolone, to sława ich największa jest wtedy, kiedy sami siebie powściągają i kierują się prawem Boga. Również święci Paweł i Piotr, którzy dla swych cnót sięgnęli szczytów nieba, najbardziej zajaśnieli dzięki łagodno­ści. Szanowali prześladujących, dobrze czynili wrogom, częstokroć ocalając prośbami tych, którzy obrzucali ich kamieniami. Wiedząc, że te rzeczy najmilsze są Bogu i najbardziej podziwiane w niebie, prowadzili życie łagodne i innych ludzi do podobnego zachęcali. Widzimy przecież, że i św. Szczepan kamienowany za pobożność, modli się za swoich wrogów i podziwiamy w nim zarówno jego łagodność, jak walkę.

Skoro zaś mamy tak liczne i znakomite wzory łagodności, zachęcajmy się wzajemnie, by je naśladować i służyć Bogu w łagodności, ponieważ taka służba jest Mu ze wszystkich cnót najmilsza. Przecież i święty Paweł uznaje łagodność za najjaśniej­szą cnotę apostoła. I chociaż mógłby mówić o wielu innych ozdabiających go cnotach, jak wypędzanie złych duchów czy wskrzeszanie umarłych, to pominąwszy je, zawsze i wszędzie roztrząsa łagodność obyczajów, chcąc nas przez to nakłonić, abyśmy idąc jego śladami, byli łagodni i życzliwi. Słuszną jest więc rzeczą naśladować tych świętych i stawiać sobie za wzór życia tak, byśmy jaśniejąc wszelkimi cnotami, osiągnęli obiecane dobra od wielkiego Boga i naszego Zbawiciela, przez którego i z którym niech będzie Ojcu i Duchowi Świętemu wszelka chwała, cześć i panowanie na wieki wieków. Amen.

 



[1] Por. Św. Jan Chryzostom. O małżeństwie, wychowaniu dzieci i ascezie.