
Wielebny Księże Profesorze,
Dzisiejszy wpis na stronie poruszył mnie i zasmucił Mamę. Postanowiłam napisać. Na wstępie wyrażę myśl Mamy: „jakie to szczęście, że ten mężczyzna - Profesor, miał szczęście spotkać Naszego Księdza Profesora. Jesteśmy przekonane, że nikt inny nie mógłby lepiej, mądrzej wesprzeć, wytłumaczyć i dać myśl perspektywiczną duchowo -Temu Mężczyźnie. To dobrze, że tak mógł się wyżalić i uzyskać zrozumienie i pomoc duchową. Widać, że Opatrzność tak prowadziła te drogi, aby w momencie smutku, tej samotności, mógł spotkać Księdza Profesora Jana. Myślimy, że był smutny i wtedy bardzo to odczuwał jako samotność.
Tak myślę, myślimy. Mamy nadzieję, że nie będzie już przygnębiony. Trud pracy nauczyciela jest już przysłowiowy ;) ale to dobre i szlachetne, że tak serdecznie został otoczony opieką. Mimo wszystko powinien wierzyć, że znajdzie jeszcze dużo radości i ugruntuje w sobie to uczucie. To był dla niego dar, że spotkał Księdza Profesora... Bóg zapłać za każde dobro. Pośrednio nas to też umacnia, że w momencie słabości Anioł Stróż podsyła dobrego człowieka. (…) Serdecznie pozdrawiamy Wielebnego Księdza Profesora. Życzymy zdrowia, sił do sprostania wszystkim wyzwaniom pedagogicznym. Polecamy zawsze, w myśli serdecznej i modlitwie, Opiece Bożej Osobę Księdza Profesora. (…) Jeszcze raz pozdrowienia i Szczęść Boże teraz i zawsze. Aleksandra z Mamą





